Mogę szczerze przyznać, że bycie matką stale mnie zaskakuje. Głównie z tego powodu, że dzieci tak szalenie szybko rosną i zmieniają się, że ledwo zdążymy się do czegoś przyzwyczaić a to już nieaktualne.
Im dzieci starsze, mam wrażenie tym trudniej je czymś NAPRAWDĘ zainteresować. Telefony, tablety, telewizja zabierają naszym dzieciom po pierwsze umiejętność nudzenia się - ciągle musi się coś dziać! Po drugie umiejętność kreatywnego myślenia- wszystko jest podane na tacy, gotowe - tylko kliknąć! I po trzecie , wiecie- niszczą wzrok, postawę, sprawiają, że dzieci dzieci nie potrafią odnaleźć się w rzeczywistości. Ja zatem , trochę jak w walce z wiatrakami, walczę z tym aby moje dzieci cieszyły się i interesowały również światem realnym. Moje zmagania z tym trudnym tematem będą zapewne pojawiać się tu dość często, bo coraz mniej u nas zabawek również z racji wieku.
Gdy idą do szkoły to mam wrażenie , że to wszystko jeszcze bardziej przyspiesza. Przynoszą co rusz jakieś teksty, powiedzenia , zabawki, gry itd ...a my rodzice musimy szybko za nimi nadążyć.
Tak oto od jakiegoś czasu wśród dzieci szkolnych i tych starszych funkcjonują dwa imiona : Janusz i Grażyna jako synonim prostactwa, zaściankowości i kiczu. I chociaż znam kilka wspaniałych kobiet o tym imieniu jak również kilku Januszów, muszę się przyznać, że u nas też to się przyjęło. Mam nadzieję, że wszystkie Grażynki i Januszowie nam to wybaczą.
Okazuje się, że takie odnośniki znajdziemy też w literaturze dla dzieci. Ktoś wpadł na wspaniały pomysł, aby Janusza i Grażynę zrobić głównymi bohaterami książki, która wyjaśnia skomplikowane procesy zachodzące w mózgu człowieka w prosty i przystępny dla przeciętnego nastolatka sposób. Mowa o Bogusiu Janiszewskim autorze książki "Mózg. To, o czym dorośli Ci nie mówią" z zabawnymi ilustracjami Maxa Skorwidera. To jest książka, która naprawdę przemawia do dzieci, w łatwy i zabawny sposób tłumaczy zawiłe kwestie. Czytaliśmy ją jednym tchem i trudno było się oderwać. U nas przemówiła do 7 latki i 9 latka ale starsze dzieci też będą zachwycone. W tej serii ukazały się jeszcze " Polityka" i "Ekonomia" i na pewno wkrótce po nie sięgniemy.
Ci którzy bywali tutaj wcześniej na pewno nie raz czytali o tym, że w książkach dla dzieci dla mnie najważniejsze są ilustracje. Tak jest nadal,ale niestety jest coraz trudniej bo dzieci potrzebują coraz więcej tekstu i są coraz bardziej wymagające. Mimo wszystko staram się zawsze szukać takich wydań książek, które ucieszą też moje oko plastyka. Książka "Nasza mama czarodziejka " to książka, do której często wracamy. Pamiętam ją z dzieciństwa chociaż w innym wydaniu. Te historie są tak niesamowite, że wciąż aktualne, można by pomyśleć , że została napisana teraz a nie w 1968r. Wydanie które mamy z przepięknymi ilustracjami Ewy Poklewskiej-Koziełło to książka, którą trzeba mieć na półce w pewnym wieku.
W temacie starych książek wciąż aktualnych i to z cudnymi ilustracjami przedstawiam książkę, której tak na prawdę nie trzeba przedstawiać. "Pinokio" wydanie z 1974 roku z ilustracjami Jana Marcina Szancera, którą to ocaliliśmy od zniszczenia. Ktoś postanowił wyrzucić stare egzemplarze z biblioteki i zastąpić je nowymi. Tak oto staliśmy się posiadaczami tej unikatowej pozycji. Chyba nie muszę więcej o niej pisać.
Kto z was będzie we Florencji niech zajrzy do sklepiku poświęconemu tylko tej drewnianej laleczce, w mieście, gdzie urodził się i zmarł Collodi. Nam udało się zobaczyć to miejsce :)
Z ocalonych książek z biblioteki mamy jeszcze jedną staroć. Tą głownie ze względu na ilustracje. Każdy obrazek jak plakat. Cudne. Zobaczcie sami.
A Ty co sądzisz o starych książkach? Lubisz je, czy wolisz jak książka pachnie drukarnią?
Bardzo fajne propozycje
OdpowiedzUsuńdużo ciekawych pomysłów tutaj!
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńCzytanie pobudza wyobraźnię
OdpowiedzUsuńinspirują mnie te treści i zdjęcia by otworzyć swojego bloga
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis
OdpowiedzUsuń