Traktorzystki

Dzisiaj będzie bibliotecznie, książkowo, ilustratorsko. Nie będzie o traktorach, które trzeba przyznać w Irlandii były dość popularną zabawką dla dzieci ale jakoś mój syn nigdy nie miał marzenia , aby takowy posiadać, wiec nawet okres zabaw samochodzikami minął u nas bez maszyn rolniczych. Co innego książka.:) Znacie moje podejście do książek dla dzieci- najpierw ilustracje, potem tekst. Jak są piękne ilustracje a tekst mało udany, zawsze można książkę dla dzieci po prostu pooglądać i coś sobie po opowiadać. Na szczęście na rynku coraz więcej tytułów z pięknymi ilustracjami i ciekawym tekstem. W bibliotecznych poszukiwaniach wpadła mi w ręce książka o dość ekscentrycznym tytule: "Tyranozaur i Traktorzystki" , lecz bynajmniej nie tylko tytuł przyciągnął moją uwagę a jak zwykle ilustracje. Książka jest przyjemną historią o dwóch dziewczynkach mieszkających na dnie talerza, które pewnego dnia wsiadają na traktor i wyruszają w podróż. Ekscytująca podróż przez tapety na ścianach w ucieczce przed tyranozaurusem.
Kolejne kartki tej książki to właśnie takie tapety, a może bardziej plakaty? Każda ilustracja w tej książce mogła by zdobić pokój dziecięcy. Zachwycam się każdą ilustracją i wtedy przychodzi mi myśl, że już gdzieś takie rysunki widziałam. No tak :  u Jasia "Przygody Śnieżka i Węgielka" i w sieci: cyferki i urodziny prosiaczka - gdy ubolewałam, że moje dzieci już z takich książek wyrosły. 
Sięgając głębiej w dokonania  Aleksandry Woldańskiej - Płocińskiej okazuje się, że ta młoda artystka nie tylko ilustruje książki dla dzieci , tworzy też plakaty, pocztówki i inne . 
Serce rośnie, jak człowiek widzi, że mamy w Polsce takich świetnych ilustratorów. Zatem jest nadzieja dla przyszłych pokoleń, tylko wy rodzice pamiętajcie : czym skorupka za młodu..... :)






 Kilka zdjęć wspomnień: 






Pani Olu czekamy na kolejne wspaniałe ilustracje.

Architektura na miarę dziecięcych zainteresowań


Dzieci są coraz większe, bardziej wymagające i coraz trudniej zainteresować je jakimiś zabawkami. Konkurencja też jest spora, bo trudno konkurować z elektroniką, która zapewnia naszym dzieciom ciągłą interakcję. U nas nie słabnie popularność  właściwie tylko jednej zabawki od prawie 8 lat a mianowicie LEGO. I ostatnio odkryliśmy wreszcie coś równie ciekawego i zajmującego, co pochłania mojego dziewięciolatka. To są puzzle przestrzenne. 
Firma Ravensburger ma w swojej kolekcji wiele modeli najsłynniejszych budowli świata w wersji dziennej i nocnej - z oświetleniem. Są to budowle, które układa się z niewielkich plastikowych puzzelków ponumerowanych od wewnątrz. W końcowym efekcie powstaje dość spora przestrzenna konstrukcja. Dlaczego te puzzle są fajne? Jest je trudniej ułożyć niż płaskie obrazy, potrzeba zatem manualnych umiejętności. Przedstawiają realistycznie konkretne budowle poszerzając tym samym wiedzę dzieci o świecie i architekturze. O ile pewnie większość 8- 9 latków wie, że wieża Eiffla stoi w Paryżu to już zapewne nie wielu wie gdzie stoi  Empire State Building. Układamy, szukamy sobie na mapie, mówimy o nich. Mają w sobie coś takiego, że wciągają. Do tego wersja nocna z oświetleniem na baterie jest dodatkowo fajną nocną lampką. Syn już mówi, że chce mieć całą kolekcję, całe wielkie miasto. 
















 Dodatkowo ostatnio dostał puzzle przestrzenne trochę na innej zasadzie. Przedstawiają cały Manhattan a poszczególne budowle składają się z nieco większych elementów ze sklejki drewnianej.


  Na rynku jest dostępnych tyle różnych obiektów, że faktycznie można zbudować całe miasto. 




Mnóstwo fajnych książek

Całkiem niedaleko, w odległości do przebycia spacerkiem, mamy takie wspaniałe miejsce, do którego dzieci uwielbiają chodzić i ciężko je stamtąd wyciągnąć. Duży okazały budynek niedawno zbudowany , bardzo ciekawy architektonicznie , mieści w sobie miejską bibliotekę. Na dole kącik do czytania prasy i stoły do gry w szachy. Przy stolikach zawsze siedzi kilku starszych dziaduniów rozgrywających swoją partyjkę. Obok stół do układania puzzli. Zawsze takie 1000 szt i zazwyczaj to co najłatwiejsze już jest ułożone ale i tak  trzeba się zatrzymać i spróbować chociaż troszkę. Dalej  na dole wypożyczalnia multimedialna i czytelnia czasopism no i bawialnia z kulkowym placem zabaw- całkowicie darmowa i do woli. No może nie do woli tylko w godzinach otwarcia:). Na pierwszym piętrze wypożyczalnia dla dzieci i młodzieży oraz kącik zabaw z miejscem do grania w gry planszowe i zabawę. Drugie piętro to królestwo dla dorosłych , gdzie można pobyć chwilę w CISZY!!! pod warunkiem oczywiście, że zostawi się pociechy w bawialni na dole.
Czytamy codziennie odkąd junior skończył 6 mc i mógł siedzieć na kolanach, niezmiennie dzień w dzień. Dla dzieci to wspaniały czas a i dla nas rodziców ( robimy to naprzemiennie) jest to taka chwila oddechu i wyciszenia z dziennego biegu. Przy codziennym czytaniu nasze uzupełniane wciąż zbiory literackie i tak nam nie wystarczały, zatem nadszedł ten moment aby zapisać dzieci do biblioteki. To był naprawdę świetny pomysł. Jestem mile zaskoczona wyborem książek dla najmłodszych oraz ilością nowości. Naprawdę jest z czego wybierać. 
Ponieważ ostatnio mniej trochę już skupiamy się na zabawkach, bo i czasu mniej jak jest szkoła wpadłam na pomysł  nowego cyklu na blogu, w którym to będę prezentować wam ciekawe warte nawet kupienia - w mojej opinii - pozycje książkowe dla dzieci. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma dostęp do dobrej biblioteki. 

Zatem zaczynamy; 



Absolutnym hitem minionego roku dla nas były "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek"Justyny Bednarek i druga część " Nowe przygody skarpetek" 
Książka dla dzieci myślę od 3 lat - bez ograniczeń. Zarówno córa lat 6 i syn 8.5 świetnie się przy niej bawili. 
Zabawne historie pełne humoru rozbawią też dorosłych. To na co  ja jak zwykle zwracam szczególną uwagę to świetne ilustracje. Kto jeszcze nie czytał niech nadrabia zaległości:)








Wracamy

Pora na powrót i kilka słów wyjaśnień. Minął ponad rok i nie pojawił się żaden post. Już się tłumaczę dlaczego. 
1. Przeniesienie się z Irlandii do Polski po 11 latach było dla mnie większym szokiem niż wcześniej przypuszczałam. 
2. Wróciłam na pełen etat do pracy. 
3. Dwójka dzieci zaczęła szkołę. 
To główne powody dla których moja doba ma mniej godzin niż wcześniej zatem musiałam z czegoś zrezygnować przynajmniej na jakiś czas. Teraz odkrywam, że może jednak warto wrócić do "szkiełka". Widzę, że blogów o tym co robić z maluszkiem, jak go ubrać i co mu kupić jest masa, a co z większymi dzieciakami? Czy dzieci szkolne to już tylko szkoła, tablet czy konsola i TV? 
Myślę, że jest ciężko: nam - mamom XXI wieku z tymi wszystkimi dobrodziejstwami techniki - zainteresować dzieci czymkolwiek. Wciąż staram się wymyślać nowe ciekawe rzeczy, zainteresować dzieci światem, kulturą, sztuką aby umiały się czasem ponudzić i w tej nudzie wymyślić coś innego niż; "Mamo czy mogę tablet?". 
Teraz kupujemy już mniej zabawek więc oczywiście mniej będzie postów zabawkowych. Teraz trochę inaczej spędzamy czas i mamy go dla siebie coraz mniej ale spróbuję powrócić i dzielić się z wami tym co zajmuje teraz moje dzieciaki.
 Długo zastanawiałam się, jak napisać tego posta i jak wrócić do Was po tak długim czasie. W końcu postanowiłam, że zrobię to tak po prostu. A zdjęcia też takie z życia,a właściwie z instagramu o tym co u nas się działo. 
Zapraszam Was do pisania komentarzy. Każdy komentarz będzie dla mnie dowodem na to, że warto było powrócić.